poniedziałek, 18 maja 2009

Rozdział 1, część 3

Gdy tylko usłyszałam to charakterystycznie przeraźliwe bzyczenie, które tego dnia brzmiało w moich uszch niczym głos anioła, pospiesznie rzuciłam się ku drzwiom, by z daleka przyjrzeć się nieprzeciętnie pięknej twarzy nieznajomego. wprost nie mogłam oderwać wzroku od tego wcielonego ideału żywej ludzkiej istoty. Czekałam, aż podniesie swoje doskonałe ciało w celu wyjścia z klasy. Tak się jednak nie stało. Siedział jak gdyby w ogóle nie usłyszał dzwonka, zapatrzony w niezmierzoną dal za oknem.

Tymczasem w mojej głowie odbywała się istna wojna myśli. Podejść? Ale po co? Zagadać? Ale jak? Jeszcze sobie pomyśli, że mi się podoba. A może tak nie jest? nie, on mi się wcale nie podobał. Ja go już kochałam ponad wszystko w życiu. byłam zdeterminowana zrobić absolutnie wszystko, co w mojej mocy, by być przy nim jak najczęściej. Choćby po to, żeby móc patrzeć w tę głębię oczu i szukać coraz to nowych porownań, które i tak nie są w stanie opisać tajemniczego uroku chłopaka.

Z pozostałych lekcji nie zapamiętałam zupełnie nic z wyjątkiem momentu, kiedy wychodząc do toalety niby niechcący otarłam swoją spódnicą jego spodnie. Oczywiście nie zareagował. W drodze do domu poczęłam wymieniać po cichu wszystkie swoje wady i defekty urody. Wiedziałam, że oczy mi się zaszkliły. Z całej siły zacisnęłam powieki, aby nie uronić ani jednej łzy. Mama nie mogła dowiedzieć się o moich problemach - co ona może rozumieć? - a każda kropla byłaby zdradziecka.